Trudno opowiedzieć swoją historię po niemal 10 latach od zachorowania. Niektóre emocje straciły swoją siłę, refleksje zostały wyparte przez nowe, wspomnienia wyblakły. Okruchy tamtych przeżyć znajduję w swoich wierszach, w postach na forum amazonek, na fotografiach. Oto moja krótka podróż w przeszłość.
Na profilaktyczne USG piersi , pierwsze w moim życiu, wybrałam się w 2001 roku. Miałam wtedy 35 lat, byłam najmłodsza w kolejce kobiet pod gabinetem lekarza, niektóre panie nawet dziwiły się, że zapisałam się na badanie. W prawej piersi radiolog znalazł torbiel, którą kazał obserwować. Robiłam tak systematycznie co 6 miesięcy, aż do 2005 r. W sierpniu 2005 roku wymacałam guza w miejscu, w którym była do tej pory torbiel. Radiolog polecił wykonać biopsję. W listopadzie znalazłam się w Centrum Onkologii, onkolog zbadał pierś palpacyjnie, zlekceważył wynik USG, w którym było napisane, że w piersi są dwie podejrzane zmiany i odesłał mnie do domu na pól roku bez żadnej dalszej diagnostyki. Dopiero kolejna wizyta w Centrum i spotkanie z innym onkologiem przyspieszyło procedury medyczne. W ciągu jednego dnia przebadano mnie dokładnie – mammografia, mammografia celowana (oho, myślałam, coś jest nie tak), USG i biopsja cienkoigłowa. Za tydzień wynik – w guzie znaleziono komórki rakowe. Zdecydowano, że za miesiąc będę operowana. Świat się dla mnie zatrzymał, z trudem wykonywałam codzienne czynności. Moje myśli krążyły wokół tematu rak, leczenie, statystyki, rokowania, śmierć…Nie myślałam o sobie, myślałam o moich dzieciach, najmłodsze miało wtedy 7, a najstarsze 13 lat. Przygotowania do I Komunii średniego spadły na rodzinę, nie byłam w stanie fizycznie się tym zająć. Czas od diagnozy do operacji jest bardzo trudny, trzeba uporządkować myśli, ujarzmić strach, poradzić sobie z bezsilnością, próbować zrozumieć „dlaczego ja?”
Rozjaśnij ten mrok co wokół mnie
ginę w nim
zatapiam się
już nie mam sił krzyczeć o pomoc
już tylko proszę spojrzeniem
o światło
o pokój
już braknie tchu by biec ku dobru
już braknie sił by odpychać cienie
co czepiają się mych ramion
ustaję
milknę
jak ciemno
jak strasznie
boję się
W czerwcu 2006 roku amputowano mi prawą pierś, usunięto 19 węzłów pachowych. Nie miałam szans na operację oszczędzającą, ponieważ w mojej piersi „zamieszkały” dwa guzki, w takiej sytuacji wykonywana jest tylko mastektomia. Po operacji zaczęłam powoli odzyskiwać wiarę, nadzieję na życie. Miałam wielkie wsparcie od męża i od przyjaciół. Siłę czerpałam również z modlitwy.
PSALM
Biegłam
Przez łąkę
Pijana zachwytem
Upojona szczęściem
Syta młodością
Ty
Byłeś przy mnie
Usypiałam dziecko
W kołysce ramion
Zasłuchana w cichy oddech
Zadumana nad cudem życia
Szeptałam: Dar Jahwe
Ty
stałeś obok
klęczałam
cicha
przybita
okaleczona
pełna lęku
w szpitalnej kaplicy
Ty
Pochylałeś się nade mną
Płaszcz łaski Twej
Okrywa mnie przed chłodem nocy
Cień skrzydeł Twych
Chroni mnie przed żarem słońca
Dłonie Twe
tulą mnie gdy serce płacze
Nogi Twe
Niosą mnie gdy braknie sił
Majestat Twojej chwały
Nade mną
Mój Boże
Postanowiłam, że się nie poddam, że będę walczyć. Z takim nastawieniem zaczęłam chemioterapię. Myślę, że dzięki pozytywnemu nastawieniu przeszłam chemię w miarę łagodnie, nie „sponiewierała” mnie tak mocno, jak potrafi. Jedynym momentem załamania był ten, kiedy zaczęły wypadać mi włosy. Po drugim wlewie „czerwonej” wyjechałam nad morze (za zgodą onkologa). Pragnienie wyjazdu było ogromne i nie chodziło o odpoczynek, raczej o udowodnienie sobie, że życie toczy się dalej utartym torem, że nie muszę rezygnować ze swoich planów, że jest przede mną „jutro”. Przyznaję, że niechęć do sięgania daleko w przyszłość i planowania odległego w czasie pozostała we mnie do dziś.
kto mi zabrał tę beztroskę
nieliczenia dni
kto poszarpał obłok marzeń
pokaleczył sny
kto odważył się wyburzyć
śmiałych planów gmach
kto w niepewność ubrał jutro
wiosny lata w strach
kto zagarnął blask spojrzenia
wykradł uśmiech warg
kto zamienił czas spokojny
w życia smutny targ
szukam światła szukam drogi
szukam gdzie mój dom
dach bezpieczny gdzie nadzieja
wiary pewny schron
Po roku od mastektomii zdecydowałam się na rekonstrukcję piersi. Właściwie zdecydowana byłam od początku, musiałam tylko poczekać pół roku od zakończenia leczenia. Nowa pierś to kolejny krok ku zdrowiu i „normalności”. Pamiętam, jaką radość sprawiła mi odzyskana możliwość zakupu koronkowej bielizny z cienkimi ramiączkami.
W przyszłym roku minie 10 lat od dnia, w którym usłyszałam: „Ma pani raka”. Czas, który za mną, to dobry czas. Paradoksalnie, rak coś mi dał. Poznałam nowe osoby, amazonki, z niektórymi się zaprzyjaźniłam. Mam dużą amazońską rodzinę. Spotykamy się na forum i w „realu”. Nasze spotkania są pełne radości, zabawy i rozmów. Na moje siostry od piersi mogę zawsze liczyć, na ich wsparcie, zrozumienie.
czas
Obłokiem wspomnień
otulona
miniony czas
przywołuję
tyle chwil darowanych
tyle dni i nocy
dziennik wdzięczności
chlubi się maczkiem zapisanych stronic
zmarszczką
zapisuję miłość
Przewartościowałam swoje życie, staram się cieszyć każdym dniem zgodnie ze słowami Reginy Brett:
” Zapal świece, śpij w lepszej pościeli, włóż elegancką bieliznę. Nie czekaj na specjalną okazję – wystarczającą okazją jest dzień dzisiejszy”
Pracuję zawodowo, zajmuję się domem, hoduję warzywa, robię zapasy, chodzę po górach, wyjeżdżam na wycieczki, spotykam się z przyjaciółmi. Żyję pełną piersią, choć bez piersi. Raz na pół roku wykonuję badania, odwiedzam Centrum Onkologii, to daje mi poczucie bezpieczeństwa. Mam świadomość zagrożenia nawrotem, ale nie jest ona podszyta strachem i nie odbiera mi radości życia.
Bardzo dziwne pytania
Czy w Twoim niebie Panie
Co ma być moim domem
Zobaczę brzozy złote
W szal zwiewny przystrojone?
Czy w progu czekać będą
Gdy z drogi wrócę zmęczona
Wesołe oczy syna
bezpieczne męskie ramiona?
Czy blisko tego domu
Kawiarnię znajdę małą?
Tam wejdę z przyjacielem
Przegadam nockę całą
Czy to co kocham Boże
Czy tych co kocham Panie
W niebiańskim domu odnajdę
W niebiańskim domu zastanę?
Codziennie uczę się sztuki małych kroków, chcę dostrzegać piękno w świecie, który mnie otacza, cieszyć się bliskością rodziny i przyjaciół, czerpać z mądrości zapisanej w książkach, odpoczywać przy dźwiękach muzyki, z doświadczeń wychodzić silniejsza. Chcę cieszyć się każdym nowym wschodem słońca. Cieszę się każdym nowym wschodem słońca.
po falach
naucz mnie
chodzić po morzu
wierzyć w nieprawdopodobne
sięgać po nieosiągalne
pokonywać trudne
nadzieją rozjaśniać ciemność
ufnością odganiać niepewność
miłością podsycać siłę
bez lęku
kroczyć po falach życia
Kela