Trzysta tysięcy gitar mi gra…
chciałoby się zaśpiewać razem z Karin Stanek.
Gdyby każda gitara grała mi 1 godzinę, to tych gitar wystarczyłoby na ponad 30 lat.
Miałam 47 lat, męża, dwie córki, psa, dom, pracę, bliższą i dalszą rodzinę, przyjaciół i raka. Życie miałam zaplanowane, ale raka w tych planach nie było.
Było to …….. było w maju
pachniał bez wzdłuż i wszerz w całym kraju
U mnie nie pachniał, u mnie nie było bzu, nie było zielonego maja.
Był maj pełen strachu, obawy, przerażenia, rozpaczy. Bałam się ja, bał się mąż, bała się moja prawie 18-to letnia córka. Młodsza nie bardzo to wszystko rozumiała.
A ten pan w oczach miał łzy prawdziwe!
Ten łez sznur leciał mu w kufel z piwem
Wycięli i zamknęli w słoiku. Odetchnęłam. Na krótko. Wynik mnie powalił. Nie tego się spodziewałam. Przecież on był taki malutki, taki raczek – nieboraczek. Więc dlaczego tyle w nim było agresji, tyle minusów, tyle ……
Na początek NFZ zafundował mi chemioterapię, w gratisie dostałam perukę.
Łyse jest piękne, łyse nie potrzebuje fryzjera, szamponu, suszarki.
Moja mała blondyneczko,
Czy ty o tym wiesz…..
Noooo i zawsze to więcej miejsca do całowania.
Czwarta nad ranem
Może sen przyjdzie
Może mnie odwiedzisz……..
Byłam łysa – ale jakbym nie była. Nie miałam rzęs, brwi – ale jakbym je miała. Miałam podkrążone, wpadnięte oczy, ziemistą cerę – ale byłam piękna.
Przyszła do mnie, nie wiem skąd,
zawróciła w głowie tak dokładnie;
……………………………………………………………………………………………………………………………..…….
Patrzę wokoło i jest mi źle,
coraz więcej widzę i jeszcze więcej.
Już mi się nie chce walczyć, już mi wszystko jedno. Jaka to różnica, tu czy tam.
Samotność to taka straszna trwoga
Ogarnia mnie, przenika mnie.
Czwartą chemię dostałam z tygodniowym opóźnieniem. Po czwartej chemii rzygałam. I wszystko mi było jedno, czy żygam, czy rzygam.
A po nocy przychodzi dzień,
A po burzy spokój………
Piąta chemia, szósta chemia – teraz jestem pewna, rzygam przez erzet.
Wytrwałam – dałam radę.
Mimozami jesień się zaczyna,
Złotawa, krucha i miła……
U mnie była szaro_bura gdy codziennie późnym popołudniem tłukłam się miejskimi środkami transportu na radioterapię. Półtorej godziny w jedną stronę , 4 minutki promyczków, półtorej godziny z powrotem. Przed promyczkami obowiązkowo godzinkę w kolejce.
jest ktoś taki ktoś kto chce
właśnie dziś odwiedzić mnie
miły starszy siwy Pan
z wielkim workiem przyjdzie sam
i dostaniesz to co chcesz
dzisiaj jest magiczny dzień
6 grudnia zakończyłam leczenie.
……………………………………………………………………………………………………………………..
to już jest koniec nie ma już nic,
jesteśmy wolni możemy iść,
Nigdzie nie pójdę, zostanę z Wami – amazonkami.
Żyj z całych sił
I uśmiechaj się do ludzi
Bo nie jesteś sam
Tymi, które zawsze były przy mnie, tymi, które dopiero zaczynają, tymi, które odeszły.
Od Was przez 5 lat uczyłam się jak żyć.
Życie jest piękne, życie ma smak,
więc nie martw się, no i kwita.
Kto z nas się oprze, kiedy mu gra,
trzysta tysięcy gitar.
Tojka