Mam raka piersi z receptorem Her2 dodatnim i to podwójnie mnie niepokoi. Guz miał około 2 cm, został chirurgicznie zoperowany w lutym 2017, w marcu miałam tzw. docinkę, tam nie było już komórek nowotworowych. Węzły wartownicze czyste, bez przerzutów. Jestem po 4 chemiach tzw. czerwonych, dzisiaj miałam 3 białą i 1 herceptynę. Planowana jeszcze jedna biała i 17 podskórnych herceptyn. Dzisiaj miałam usg brzucha, rtg płuc i klatki piersiowej, sama tez końcem lipca poddałam się dokładnemu badaniu ginekologicznemu z cytologią. Wszystko czyste, bez najmniejszych zmian. Moje pytanie do Pana Doktora: jakie mam szanse na przeżycie choćby kilku, marzeniem moim kilkunastu lat? Mam 47 lata. Wiem, że nie może nikt mi obiecać jak długo będę żyła, chodzi o realne szanse. Mój prowadzący Pan Doktor jest dobrej myśli, chemię przechodzę w miarę dobrze i wyniki morfologii i biochemii tez mam b. dobre.

Odpowiada dr n. med. Robert Wiraszka:

Niestety, w onkologii nie ma wzorów matematycznych. Proszę spojrzeć 

inaczej – zaawansowanie choroby było lokalne (bez zajęcia węzłów i 

przerzutów), zmiana wczesna, leczenie jest prowadzone z intencją 

wyleczenia – czyli radykalnie. Należy zatem mieć nadzieję, że wszystko 

potoczy się pomyślnie. Po zakończeniu leczenia ważna będzie 

samoobserwacja, regularne kontrole, wykonywanie badań obrazowych oraz 

unikanie bodźców (np. części rehabilitacji). Mówią, że człowiek strzela, 

ale Pan Bóg kule nosi. Warto zatem pewnie i Jego poprosić, by wszystko 

było OK.