W Warszawie odbyła się konferencja „Rak jajnika – nowe wyzwania diagnostyczno-terapeutyczne”. O dostępie do nowoczesnych terapii mówi nam dr hab. Lubomir Bodnar z Kliniki Onkologii Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie.

Czy rak jajnika oznacza w Polsce wyrok? Jaki mamy dostęp do nowoczesnych terapii?

Na pewno tak nie jest. Rak jajnika jest chorobą uleczalną czy zaleczaną, którą możemy traktować czasami nawet jako chorobę przewlekłą. Marzymy, żeby ta przewlekłość była taka jak przy cukrzycy czy nadciśnieniu tętniczym. Jeszcze takich leków nie mamy, ale niektórych chorych udaje się prowadzić latami poprzez różne formy czy etapy leczenia. Jest to więc możliwe.

Polska jest w ogonie Europy, jeśli chodzi o wskaźnik pięcioletniej przeżywalności pacjentek. Gdzie leży problem, w braku skutecznych terapii czy w zbyt późnej wykrywalności tej choroby?

Jeśli chodzi o wykrywalność tej choroby, to na całym świecie jest identycznie. Nigdzie nie ma skutecznych programów profilaktycznych. Po prostu choroby tej nie udaje się objąć programami profilaktycznymi. Przeprowadzone w USA, Japonii czy Wielkiej Brytanii programy profilaktyczne pokazały, że nie udaje się wykrywać tej choroby we wczesnym stadium i na tyle często, by zmniejszyło to umieralność pacjentek z powodu raka jajnika. Natomiast, badania te pokazały również to, że często rak jajnika rozwija się jako małe ognisko w jajniku i we wczesnym etapie następują już przerzuty do jamy brzusznej. To jest głównym problemem tej choroby. Dodatkowo choroba ta daje skąpe objawy i niecharakterystyczne. To też często myli pacjentki i powoduje, że nie zgłaszają się na badania kontrolne czy wizyty do lekarza. Bardzo często też trafiają do innych niż ginekolodzy specjalistów jak np. do gastrologów czy urologów, ponieważ choroba nierzadko daje objawy gastryczne czy jelitowe (wzdęcia i rozpieranie brzucha, bóle brzucha, zaburzenia układu moczowego). Symptomatologia tej choroby jest skąpa i jest to dość duży problem.

Jaki jest w Polsce dostęp do leczenia, do nowoczesnych terapii?

Generalnie, wszystkie metody stosowane na świecie, są również dostępne w Polsce. Natomiast, nie są one stosowane we wszystkich wskazaniach. Myślę, że to jest ograniczeniem dla Polski, ponieważ np. lek ukierunkowany molekularnie o działaniu antyaniogennym jest refundowany tylko w pierwszym rzucie leczenia raka jajnika. W nawrocie, niestety, nie mamy dostępu do tego leku, a znamiennie wydłuża on czas przeżycia pacjentek w przypadku progresji choroby. Dodatkowo, pojawiają się nowości takie jak np. leki ukierunkowane przeciw specyficznym miejscom jak inhibitory PARP, dla specyficznej grupy kobiet z mutacją genów BRCA1,-2. Ostatnio gen ten „zyskał sławę” międzynarodową dzięki aktorce Angelinie Jolie. Dla kobiet – nosicielek genów BRCA mamy bardzo skuteczną formę leczenia, która znacznie poprawia przeżycie wolne od progresji choroby. Póki co lek nie jest jeszcze osiągalny w Polsce, ale myślę, że zmieni się to w najbliższym czasie.

Wspomniał Pan o Angelinie Jolie. Czy zauważył Pan, by teraz więcej kobiet zaczęło zwracać uwagę na tę chorobę?

Pani Jolie zrobiła dobrą akcję. Pokazała światu, że można będąc nosicielką tej mutacji i piękną kobietą, poddać się bardzo okaleczającym zabiegom. Mimo tego nie ujęło to jej urody i jest nadal piękna. Pokazała, że można z tym żyć, że ważne są zachowania prozdrowotne, że mimo bardzo trudnej profilaktyki trzeba z niej korzystać i sięgać po nią.

Źrodło: www.medexpress.pl